Syn znajomego studiuje we Włoszech. Ostatnio mają tam więcej problemów z pociągami niż normalnie (tam jak w Bolandzie, nie tylko z tym).
Chłopak się ostatnio przez pociągi o godzinę spóźnił na egzamin, ale wysłał do osoby monitorującej egzamin email z informacją o opóźnieniu. No i co? Poczekali za nim, bardzo wyrozumiali i kazali po prostu siadać, nie spieszyć się i pisać.
To już któryś raz jak taka sytuacja ma miejsce. Ludzcy, pozytywnie.
Niektórzy znajomi, którzy pracowali z Polakami, mają o nas zadanie, ze strachu stosujemy zasady i reguły. W Polsce byłby pewnie strach, ze jakby poczekali, to by to poszło w świat i wykładowca miałby przejebane, bo na pewno studentowi pytania wynieśli, czy coś... Mentalność Berlińska ? ;-)